sobota, 12 września 2015

Po pokazie FD część 8



         On mnie kocha!

+18

Właśnie wysiadała z windy z dużą ilością teczek. Spieszyła się do swojego gabinetu, więc nie zauważyła osoby idącej z drugi strony i wpadła na nią. Nawet nie spojrzała kto to, tylko od razu pochyliła się, aby pozbierać rozsypane rzeczy.
-Pozwól, że ci pomogę.
Miała jeszcze milion rzeczy do załatwienia i w jej planach nie było punktu, który przewidywałby, że będzie zbierać jakieś rzeczy na korytarzu. Nie miała na to nawet czasu. Tyle jeszcze musiała przejrzeć papierów, a czas bardzo szybko leciał. Nie lubiła odkładać niczego na później. Wolała to zrobić teraz i mieć z głowy.
-Nie trzeba, mam już wszystko- mruknęła z niechęcią, pochylając głowę tak, że sięgające podbródka włosy zasłoniły jej twarz. Gdy podnieśli już wszystkie teczki z podłogi, wstali jednocześnie. Ula ogarnęła włosy z twarzy i dopiero teraz zauważyła na kogo wpadła. Był to Maks. Trochę zrobiło jej się niezręcznie. Była trochę niemiła, ale tylko dlatego, że nie miała czasu.
- O Maks, przepraszam po prostu się spieszę.
-Zauważyłem. Wyglądasz jakbyś pędziła do pożaru.
-Gdybyś w porę się odsunął-zaczęła, ale po chwili zrezygnowała ze sprzeczki- mniejsza o to.- mruknęła, tym razem mocno ściskała teczki w rękach. – Przepraszam.
-Nic się nie stało.
- A przy okazji, jak pracuję ci się w naszej firmie?- spytała, była ciekawa jak idzie mu drugi dzień z projektantem, a przy okazji chciała załagodzić sytuację.
-Bardzo dobrze, ludzie są bardzo mili. Chyba już poznałem wszystkich.
-To się cieszę, ale teraz przepraszam. Jak wcześniej mówiłam spieszę się. Cześć.
-Pa.
Dla niej to spotkanie nie miało żadnego znaczenie, przypadkowe zderzenie, ale dla niego znaczyło coś innego. Zdał sobie sprawę, że łatwo byłoby przyzwyczaić się do ciepłego blasku jej oczu, kiedy się uśmiecha. Do głosu, który potrafi uspokajać mężczyznę. Do jej pięknego ciała, które porusza się z taką gracją. Musi ją mieć tylko dla siebie.

                                          ***********************************
Gdy Ula i Marek wrócili do domu Uli, Józef z Alą pakowali swoje rzeczy do bagażnika. Koło nich stała Beatka, która była smutna. Nie chciała, żeby jej tata wyjeżdżał. Bała się, że wyjedzie i nigdy nie wróci. Zostawi ją dla Ali. Nic do niej nie miała, ale żadna kobieta nie zastąpi jej mamy, której nawet nie pamięta. Była oczkiem w głowie taty, a teraz dla niego ważniejsza będzie nowa kobieta. Panicznie się bała odtrącenia i pozostawienia. 
-Witajcie- powiedziała Ula i przywitała się z rodziną. Alę od dawna uznała za rodzinę. Była jej najbliższą przyjaciółką, a teraz jest dziewczyną Józefa.  Betti niepewnie podeszła do Ulki.
Ula zauważyła niepewną minę dziewczynki i kucnęła koło niej.
-Co się stało, Betti?
-Czy tata jeszcze do nas wróci?
-Oczywiście, że tak. W niedziele będzie z powrotem , nawet nie zauważysz jak szybko minie ten weekend. A ty zostaniesz z nami. Zobaczysz będzie bardzo fajnie. Na pewno nie będziesz się nudzić.
-A co wy tam spiskujecie?- zainteresował się Marek.
-Nic, kochanie- wstała i przytuliła się do ukochanego.
 -Ale córeczko naprawdę dacie sobie radę?- Józef nie był pewien czy powinien wyjeżdżać. Nie chciał zostawiać rodziny. Starał się zawsze być w domu.
-Tato nie masz się o co martwić. Damy sobie radę z Markiem. Prawda Beatka?
-Tato, będę tęsknić- powiedziała dziewczynka i przytuliła się do niego.
-My też.
Pożegnali się i para wyruszyła w podróż  w góry.
-To ja wezmę swoją walizkę i zaniosę do twojego pokoju.
-To Marek się do nas wprowadza ?
-Tak, Beatka. Ale tylko na czas nieobecności taty.
Wszyscy weszli do domu. Gdy znaleźli się w kuchni Ula zapytała:
-Na co macie ochotę ?
-Może Spaghetti ?
-Okej.
Ula zaczęła robić kolację, Marek chciał jej pomóc, ale odesłała go z kwitkiem, więc poszedł pooglądać telewizję z Beatką. O równej osiemnastej Ula zawołała ich na posiłek. Siedli za stołem i rozmawiali na różne tematy.
-Zastanawiałaś się co dasz tacie na urodziny?- zapytał się Marek Betti.
-Zrobię kartkę z życzeniami, a na drugiej stronie rysunek.
-O właśnie-Ula przypomniała sobie ważną rzecz, o której chciała powiedzieć. - wpadłam na pomysł co mogę dać tacie na urodziny. Dużo myślałam i wymyśliłam, że moglibyśmy pomalować jego sypialnie. Co myślisz o tym?
-Bardzo dobry pomysł i nawet mam odpowiednią osobę . Poczekajcie tu chwilę.
Wyszedł na korytarz i zadzwonił do swojego taty, by go poprosić o numer do dekoratora wnętrz, który kiedyś robił rodzicom Marka sypialnię. Gdy dostał numer , zadzwonił i umówił się z panem Feliksem na jutrzejszy dzień. Wrócił do dziewczyn.
-Załatwione. Jutro o ósmej przyjedzie do nas pan Felix.Jest najlepszy. On jest dekoratorem wnętrz i pomoże nam z sypialnią twojego taty, a my- nachylił się nad jej uchem i coś wyszeptał. Beatka nic nie usłyszała.
-A co my będziemy robić? – bardzo chciała wiedzieć dziewczynka.
-A my kochanie pojedziemy do wesołego miasteczka. –Tę wiadomość przekazała Ula.
Dziewczyna zaczęła piszczeć ze szczęścia .
-Dziękuje, dziękuje- przytuliła się najpierw do Marka ,a później do Uli.
-No idź się umyć i przebrać, dziś Marek opowie ci jakąś bajkę- powiedziała Ula.
-O księżniczce, która spotkała swojego księcia ?
-Nie, opowiem ci o czerwonym kapturku.
 Ula pozmywała naczynia. Marek jej pomógł. Gdy Betti się wykąpała, wysłuchała opowieść o czerwonym kapturku. Była bardzo śpiąca, więc po chwili usnęła. Chłopak wrócił do swojej dziewczyny.
-Już nasz czerwony kapturek śpi-  powiedział i siadł obok Uli na kanapie w salonie.
-Masz tu naszykowałam ci pościel, możesz spać na tej kanapie- wstała, Marek szybkim ruchem też wstał i zatrzymał ją.
-Myślałem, że razem będziemy spać- zaczął całować jej usta. Jednak ona położyła rękę na jego torsie.
-Przepraszam, ale muszę iść się umyć. – szybkim ruchem wyminęła go i pobiegła w stronę łazienki. Jednak on był szybszy, doścignął ją pod drzwiami i zwinnym ruchem wsunął się pierwszy i zamknął jej drzwi łazienki przed nosem.
-Wpuść mnie, powinnam pierwsza się wykąpać!
-Kto pierwszy ten lepszy, kochanie.
-To jest niesprawiedliwe! No dobrze może weźmy razem kąpiel, tylko wpuść mnie.
-Nie chcesz ze mną spać, to ja nie chcę się z tobą myć.
-Pożałujesz tego- poszła do pokoju zła. Gdy po piętnastu minutach usłyszała odmykające się drzwi , policzyła do dwudziestu i poszła się umyć. Nie chciała go spotkać. Markowi zaświtał pewien pomysł. Postanowił rozłożyć kanapę tak, aby mogła się koło niego położyć Ula. Gdy już wykonał pracę, położył się na jednej stronie i zamknął oczy. Czekał na swoją ukochaną. Ula pół godziny później  wyszła przebrana w koszulę nocną. Miała zamiar od razu iść do swojego pokoju, ale zaciekawiło ją czy Marek śpi. Weszła cicho na paluszkach do salonu. Taki słodki leżał na kanapie, specjalnie dla niej rozłożył kanapę. Uśmiechnęła się i podeszła do niego. Delikatnie usiadła na łóżku, by nie obudzić swojego chłopaka. Pocałowała go w usta. Marek od razu odwzajemnił pocałunek.
-Myślałam ,że już śpisz.
-Obiecaj mi, że tak codziennie będziesz dawać mi buziaka na dobranoc.
-Spróbuję. – pocałowała go jeszcze raz i położyła się obok niego. Przytulił ją mocno do siebie i tak zasnęli.
                                        
Rano obudziła ich Beatka. Weszła na kanapę i krzyczała:
-Wstawajcie! Dziś jedziemy do wesołego miasteczka!
-Beatka, proszę nie krzycz tak- Marek grzecznie ją poprosił.
-Która jest godzina?
-Jest za dziesięć minut siódma.
-O kurde blaszka, zaraz przyjedzie dekorator wnętrz. –szybko wstała z łózka- Ja idę się szybko przebrać, a ty doprowadź salon do porządku.- pobiegła w stronę łazienki. Założy brązowe spodnie i białą bluzkę. Włosy związała w kucyk. Szybko nałożyła na twarz puder i poszła do salonu pomóc Markowi . Gdy weszła wszystko było ładnie wysprzątane. Marek nawet zdążył się ubrać.
 Pan Felix, dekorator wnętrz rozglądał się po pokoju, oczyma wyobraźni widział już efekt końcowy niezaczętej jeszcze pracy. Jego pomocnicy znieśli właśnie wszystkie materiały potrzebne do zmiany wizerunku sypialni.
-Czy ma pani jakieś szczególne wymagania co do zmiany wystroju?-spytał Feliks
 -Zdaję się całkowicie na pana wizję zmian. Mój chłopak  twierdzi, że jest pan najlepszy w swojej branży, więc ufam panu i wierzę, że zrobi pan z tego pokoju najpiękniejszą sypialnię. -Felix serdecznie podziękował za wyrazy uznania i od razu zaczął wydawać polecenia pracownikom. W tym samym czasie Marek, Ula i Betti zbierali się do wesołego miasteczka. Beatka nie mogła się już doczekać, kiedy będą na miejscu. Wyglądała przez szybę samochodu i podziwiała widoki Warszawy . Bardzo się jej tu podobało. Gdy dojechali na miejsce, nie mogła się doczekać wejścia. Ludzi nie było dużo, więc i kolejek długich też nie. Pogoda dopisywała im. Mimo upału i zmęczenia to Betti po sto razy chciała jeździć na motorze lub koniku lub kąpała się w kolorowych piłeczkach.  Dobiegała godzina piętnasta, a ona dalej chciała jeździć na karuzelach. Nie miała ich dość. Marek przekonał ją tym, że pójdą na lody. Inne argumenty nie przemawiały. Poszli na lody obok wesołego miasteczka. Wyglądali jak kochająca się rodzina. Beatka tak bardzo nie chciała opuszczać tego miejsca. Wracając do domu była smutna.
-Wrócimy tu jeszcze, zobaczysz. – Ula chciała jej poprawić humor i skutecznie to zrobiła. Wróciwszy do domu poszli do pokoju Józefa zobaczyć jak praca idzie. Wszystko było perfekcyjnie zrobione. Podziękowali panu Feliksowi i zapłacili  za solidną pracę. Później Ula zrobiła kanapki na kolację.
Cały dzień szybko im minął. Nawet nie wiedzieli, kiedy się tak późno zrobiło. Ula poszła położyć Betti spać, a Marek w tym czasie wyjął ze swojej walizki świece i zapalniczkę. Poszedł do pokoju Uli, zapalił zapałkę i obszedł pokój dookoła, przytykając płomień do wszystkich po kolei znajdujących się tam świec. Na jej łóżku rozsypał róże. Na koniec wyłączył światło.
-Taka była zmęcz…. – Ula nie dokończyła, bo zauważyła jak jej pokój jest ładnie ozdobiony świecami- co ty robisz? - podeszła do Marka siedzącego na jej łóżku. On energicznym ruchem wstał.
-Kocham cię, Ula. Kocham w tobie wszystko. Zmieniłaś moje życie. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i dziewczyną, a teraz chcę żebyś została moją narzeczoną.- uklęknął na jedno kolano i wyjął ze spodni pudełeczko- czy wyjdziesz za mnie?
 
Ula bez zastanowienia mu odpowiedziała .
-Tak . – pocałowała swojego narzeczonego.  Po chwili na jej palcu pojawił się piękny pierścionek z małym brylantem.
Zdjął z niej bluzkę i spodnie. Zaczął ją namiętnie całować. Położył ją delikatnie na łóżku. Cały czas patrzył w jej oczy. Uwielbiał to robić. Były takie piękne. Zdjął z siebie bluzkę i spodnie z slipami. Był nagi. Nie odrywał od niej wzroku. Ona została jeszcze w bieliźnie. Zajął się jej stanikiem i szybkim ruchem uwolnił jej piersi. Rozerwał jej majtki i wszedł nią delikatnie. Jej ręce gładziły go po plecach. Gdy doszli do spełnienia, opadł na nią i mocną ją przytulił. Tak usnęli.Gdy rano Ula się obudziła, Marka już nie było. Obok siebie na łóżku zauważyła jedne róże i liścik : Kocham cię, moja narzeczono :*
Uśmiechnęła się na myśl o wczorajszych zaręczynach. Była najszczęśliwsza nie jako dziewczyna Marka , tylko narzeczona.  Wstała z łóżka, wzięła rzeczy na przebranie i poszła się ubrać. Po piętnastu minutach była już gotowa. Jak tylko weszła do kuchni zauważyła Marka i Beatkę, którzy jedli już śniadanie składające się z naleśników. Podczas śniadania Ula powiedziała Betti, że dziś idą z Markiem na obiad do jego rodziców, wiec gdy pani Szymczyk się zgodzi spędzi dziś z nią po południe. Po śniadaniu od razu wybrała się do Marii, ona jednak nie miała nic przeciwko tego obiecała,że  chętnie zajmie się dziewczynką. 
Po jakimś czasie Ula zaczęła się szykować na spotkanie , a Marek odprowadził Beatkę do pani Marii. Kiedy wrócił już do domu przebrał się. Założył czarne spodnie i szarą koszulę. Gdy wyszła Ula stanął jak wryty i nie mógł oderwać od niej wzroku. Miała na sobie jasno-niebieską sukienkę. W jej uszach lśniły niebieskie kamienie. Na ręce miała srebrny zegarek. Na powiekach miała szmaragdowe cienie. Włosy lśniące, były zaczesane do tyłu na skroniach. Na nogach miała wysokie czarne szpilki. Marek przesunął językiem po wargach.
-Wyglądasz wspaniale.
-Dziękuje. Chodźmy, bo się spóźnimy.
Wyszli z domu i wyruszyli do dom rodziców Marka. Ula się bardzo denerwowała. Po ostatniej rozmowie z panią Heleną, wiedziała, że jej nie akceptuje. Gdy dojeżdżali jeszcze bliżej stres był większy. Próbowała ukryć go przed Markiem, ale on ją dobrze znał. Sam też się denerwował, ale trochę mniej niż Ula. Gdy wysiedli z samochodu złapał ją mocno za rękę i weszli po schodach do drzwi. Zadzwonił i czekali, aż ktoś otworzy drzwi. Ku ich zdziwieniu stanęła w nich Helena .
-Witajcie dzieci – pocałowała Ulę w policzek , a potem Marka. Wręczył jej bukiet kwiatów.- zapraszam chodźcie.- Ula była zdziwiona, nie takiej reakcji się spodziewała.  Weszli do salonu, gdzie Krzysztof siedział na kanapie.
-Witaj Urszulo – podszedł do niej i się przywitali.
-Cześć synu- wyciągnął do niego rękę. Marek odwzajemnił gest.
-Cześć tato.  Jak się czujesz ?
-Wyśmienicie. Nie widać- uśmiechnął się.
-Proszę. To od nas.- podała Ula małą torebkę Krzysztofowi. Wyjął trunek.
-Sok z aronii ?
-Dobry na serce .- powiedział Marek. Podeszła do nich Helena.
-Obiad będzie za  dziesięć minut, możemy powoli zbierać się do stołu.
-Dobrze mamo. Za chwilę zagram z Ulą w bilard- złapał ją za rękę i wyruszali w stronę stołu do gry.
-Ale ja nie umiem grać.
-To cię nauczę.
Marek uczył Ulę grać po kilku minutach zostali zawołani do stołu przez panią Zosię.
Ula i Marek siedli obok siebie a rodzice po drugiej stronie stołu. Mile gawędzili. Ula nawiązała kontakt z Heleną na temat wnętrza ich domu. Uli się bardzo podał dom w środku, była tu pierwszy raz.
-Smakowało?
-Tak mamo, obiad był przepyszny.  Musimy wam o czymś powiedzieć. –Złapał Ulę za rękę pod stołem.- Wczoraj zaręczyliśmy się.
-To wspaniale dzieci- rodzice się bardzo ucieszyli. Po obiedzie Marek przeprosił rodziców, że już muszą iść, ale za niedługo wraca Józef z Alą i chcieli zdążyć na czas. Pożegnali się i wyszli przed dom. W tym momencie zadzwonił telefon Marka.
-Poczekaj chwilę kochanie- odebrał telefon i swobodnie rozmawiał przy narzeczonej.
-Halo
-…………………..
- W poniedziałek po pracy?
-………………….
-Dobrze, przyjdę z Ulą. Nie będzie dla ciebie to problem?
-…………………….
-To dobrze. Do jutra, pa.
Włożył telefon do kieszeni.
-Gdzie jutro idziemy?
-Idziemy pograć w tenis z Sebą.
-Ale ja nie umiem grać i nie mam sprzętu.
-Ja mam zapasowy, a grać to ja cię nauczę- objął ją w talii i pocałował.
Wsiedli do samochodu i odjechali do Rysiowa.
                                                       *******************
Po obiedzie Krzysztof wyszedł na taras i usiadł na ławce. Po chwili dołączyła do niego Helena.
-Wziąłeś lekarstwa?
-Tak, wziąłem. Chciałem ci podziękować.
-Za co?
-Że posłuchałaś mojej rady i zaakceptowałaś Urszulę.
-Nigdy jej nie zaakceptuje. Byłam dla niej miła, bo o to mnie prosiłeś. Nie toleruję jej. Nie pozwolę by zajęła miejsce Pauliny. A nie, ona już zajęła. Przez tę kolację boli mnie głowa. Idę się położyć. – odeszła od Krzysztofa jak najszybciej. Nie mogła już słuchać jaka to Ula jest dobra. Nie lubi jej i nie ma zamiaru jej zaakceptować. Musi wymyślić plan, by Marek znów był z Pauliną. Krzysztof jej nie rozumiał. Przecież Urszula to dobra osoba i przede wszystkim kocha Marka. Najważniejsze jest szczęście Marka. Nie może pojąć reakcji Heleny. Nie może dopuścić do tego, by zrujnowała życie Marka.
                                           *****************************************
Po dziewiętnastej do domu wrócił Józef z Alą. Nie mogli się doczekać chwili, kiedy się zobaczą. Nie obyło się bez uścisków. Razem siedli do kolacji.
-Musimy wam coś powiedzieć- zaczął Marek
-My też z Alą mamy was coś do powiedzenia. To wy najpierw zacznijcie.
-Zaręczyliśmy się- Ula pokazała pierścionek. Ala się zaśmiała.
-My też.- Tym razem Ala pokazała pierścionek.
Wszyscy zaśmiali się jednocześnie. Byli tacy szczęśliwi. Zaczynają nowe życie i nikt ich nie rozłączy, ale czas pokaże czy miłość czy zazdrość wygra.



---


W kolejnym rozdziale opowiemy wam z koleżanką o wypadzie Józefa z Alą w góry.

5 komentarzy: