niedziela, 27 grudnia 2015

Po pokazie FD część 16



Na dobre i na złe.

Miała przepiękny sen. Śnił jej się ślub. Jej i Marka. Leniwym ruchem przeciągnęła się i położyła na drugiej połowie łóżka swoją dłoń. Jednak jedyne, co poczuła to była zimna pościel. Otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Nigdzie nie widziała Marka. Już myślała, że sobie pojechał i nawet się z nią nie pożegnał. Miała jeszcze na sobie ślubną sukienkę. Wstała z łóżka i zdjęła ją. Z szafy wyjęła jakieś dżinsy i zwykłą niebieską bluzkę. Założyła je na siebie. Przed wyjściem do kuchni popatrzyła na zegar. Było kilka minut po ósmej. Gdy weszła do pomieszczenia zauważyła, że cała rodzina siedzi przy stole. Wśród nich był też Marek,który trzymał na kolanach Beatkę. Przypomniała sobie jak kiedyś szli na kolację do Sebastiana i też była świadkiem podobnej sceny. Tym razem ten widok bardziej jej się spodobał. Stanęła w drzwiach i obrzuciła wszystkich spojrzeniem. Próbowała zapamiętać ten widok. Po chwili zauważył ją Marek. Wstał od stołu i podszedł do niej.
-Witaj kochanie- pocałował ją w usta- jak się spało?
-Hej. Dobrze, ale pobudka była trochę gorsza- uśmiechnęła się do niego i puściła do niego oczko. Lubił takie gesty. Takie małe, ale dużo znaczące. Przywitała się z resztą rodziny.  Zrobiła sobie kawę i kanapki. Usiadła do stołu i miło spędziła niedzielny poranek z najbliższymi. Po śniadaniu Marek chciał wrócił do własnego mieszkania, jednak Ula zaproponowała mu, że pojedzie chętnie z nim. W jego samochodzie czuła się bardzo swobodnie. Włączyła radio i rozglądała się. Lubiła jechać samochodem i patrzeć na wszystko z boku. Jednak później jej wzrok przeniósł się na Marka.
Uwielbiała się na niego patrzeć. Mogła to robić godzinami. On też na chwilę spojrzał się na nią i uśmiechnął się, pokazując swoje dołeczki. Gdy już dotarli na miejsce, Marek poszedł się przebrać. Ula w tym czasie położyła się na kanapie i odpoczywała. Po piętnastu minutach ukochany do niej wrócił. Gdy zobaczył, że tak leży podszedł do niej jak najciszej, żeby go nie usłyszała. Powoli nachylił się nad nią i obdarował kilkoma pocałunkami w usta. Ona się uśmiechnęła i spojrzała na narzeczonego. Chciała, aby jej życie właśnie tak wyglądało.Chciała zawsze mieć obok siebie Marka, na którym zawsze mogła polegać. Do głowy przyszła jej jedna myśl i postanowiła przekazać ją narzeczonemu.
-Przed wypadkiem zaproponowałeś mi wspólne mieszkanie. Zastanawiałam się nad tym i podjęłam już decyzję. Zgadzam się. To będzie zaszczyt z tobą zamieszkać.- Zaśmiała się.
- O jak wspaniale.- Pocałował ją ponownie- Chętnie bym tu z tobą został, ale musimy pojechać na posterunek. Wolę mieć to z głowy.
Wstała z kanapy i razem wrócili do samochodu. Po dziesięciominutowej jeździe zaparkowali przed komisariatem. Wybrali się do sierżanta Łukasza Nowackiego, który prowadził ich sprawę. Ula złożyła zeznania.
-Ale wie pan, ja nie chcę go oskarżyć o porwanie. Przyszłam tutaj tylko, aby wyjaśnić całą tę sytuację.
-Jeżeli pani nie oskarża go o porwanie, my nie mamy prawa go dłużej przetrzymać w areszcie. Przekażę zaraz tę informację strażnikowi,a on wypuści go na wolność. 
-Ula, co ty robisz? Ten mężczyzna specjalnie to zrobił. Ty nie wiesz, co ja przeżyłem jak ciebie nie było. Nie możesz mu tak popuścić. Powinien zostać skazany, a nie chodzić na wolności.  Nie możesz mu na to pozwolić- Marek nie rozumiał swojej narzeczonej. Próbował ją przekonać, aby zmieniła decyzję.
-Każdy popełnia błędy, ale myślę, że jak trochę posiedział za kratami to zrozumiał, co zrobił. Każdemu należy się druga szansa. Chyba wiesz, o co mi chodzi. – Wyjaśniła mu, dlaczego właśnie nie chce oskarżyć Maksa o porwanie. I postanowiła, że zdania nie zmieni.
Policjant przyjął ich zeznania. Następnym jego krokiem było wypuszczenie Maksa z więzienia.
Ula i Marek wyszli przed budynek. Marek próbował jeszcze przekonać swoją narzeczoną, aby zmieniła decyzję, jednak ona była nieugięta. Wrócił do samochodu, a ona poczekała jeszcze przed budynkiem. Gdy zobaczyła jak Maks wychodzi, podeszła do niego.
-Dlaczego nie oskarżyłaś mnie o porwanie?
-Bo uważam, że należy ci się kolejna szansa. Mam nadzieję, że coś zrozumiesz i zmienisz swoje zachowanie. Życzę ci szczęścia i abyś znalazł sobie kobietę, która cię pokocha. Ja mam Marka i nic ani nikt tego nie zmieni.
- Dziękuję za drugą szansę i życzenia. Obiecuję, że jej nie zmarnuje. Marek to naprawdę szczęściarz, że ma taką wspaniałą i mądrą kobietę. – Uścisnął ją i poszedł w swoją stronę. Ula wróciła do samochodu. Marek przeprosił ją za swoje zachowanie,choć nadal nie rozumiał Uli postępowania. Jednak, gdy przemyślał tę sytuację doszedł do wniosku,  że ukochana działała ze szlachetnych pobudek, a Maksowi należy się jeszcze szansa na wyprostowanie swojego życia i to niekoniecznie za kratami.
-Mam ochotę na zapiekanki, a ty?- Marek popatrzył na swoją ukochaną i cieszył się, że trafił mu się taki skarb. Nie rozumiał jej zachowania na początku, ale wiedział, że mało jej takich osób, które by tak właśnie postąpiły. Jego narzeczona była wyjątkowa i nigdy nie wyobrażał sobie życia bez niej. Do momentu, w którym została porwana. Nie mógł znieść tej myśli, że inny mężczyzna mógł ją dotykać i mówić jej, że ją kocha. Na samą myśl o tym, robiło mu się niedobrze. Jednak ma to wszystko za sobą i może się cieszyć chwilami, które dzieją się teraz. Ula zgodziła się na propozycję Marka. Spędzili miłe popołudnie, śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim. Wieczorem Marek podwiózł Ulę pod dom. Trudno było mu się z nią rozstać. Ula od razu poszła się położyć, bo nie czuła się jak najlepiej. Gdy obudziła się następnego dnia okazało się, że ma gorączkę. Zadzwoniła do swojego ukochanego i powiedziała, że nie może przyjść do pracy z powodu przeziębienia. Marek nie mówiąc nic, postanowił zrobić jej niespodziankę. Poszedł do Sebastiana, aby wypisał mu urlop na tydzień i sam zajął się zarządzaniem firmy. Kumpel bez wahania postanowił mu pomóc. Wyszedłszy z firmy wstąpił do sklepu, w którym zaopatrzył się w spore ilości soków i cytrusów. Wpakował zakupy do bagażnika i już bez zbędnej zwłoki obrał kierunek na Rysiów. Zatrzymał się pod bramą z numerem ósmym i objuczony wiktuałami zadzwonił do drzwi, które otworzył mu Józef. Był zaskoczonym jego wizytą, ale z drugiej strony cieszył się, że Dobrzański troszczy się o jego córkę. Zaprosił go do środka.Marek od razu ruszył do pokoju Uli. Wsunął głowę przez uchylone drzwi i zauważył, że śpi. Delikatnie ułożył torby na stoliku i przysiadł na krześle. Widok śpiącej ukochanej zawsze go rozczulał. Zarumienione od snu policzki wręcz prowokowały, żeby je dotknąć i pogładzić. Taki gest mógł ją jednak obudzić, a tego nie chciał. Minęło długich trzydzieści minut, gdy otworzyła oczy i spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Co ty tutaj robisz?
-Będę się tobą przez tydzień opiekował.- Podszedł do jej łóżka i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
Tak jak powiedział, tak też zrobił. Codziennie rano do niej przyjeżdżał, a wieczorem wracał do swojego mieszkania. Kupował jej same zdrowe rzeczy. Czytali razem książkę „Cień gwiazdy”. Po kilku dniach  Ula poczuła się znacznie lepiej wstała z łóżka. Gdy nastała niedziela postanowiła podziękować Markowi za to, że się nią tak troskliwie opiekował i w niedzielny poranek zabrała go na piknik. Marek był mile zaskoczony pomysłem Ulki na wspólne spędzenie wolnego czasu. Siedzieli na kocu na jakieś łące racząc się dojrzałymi truskawkami i opowiadając sobie zabawne historyjki. Uwielbiali tak spędzać czas, ale przede wszystkim lubili go spędzać razem. Podczas rozmowy na temat ich przyszłości Markowi wpadł do głowy pomysł, który z każdą sekundą nabierał w jego mniemaniu coraz większego sensu. Zerwał się gwałtownie z koca, mówiąc do zaskoczonej Uli:
- Koniecznie muszę jeszcze coś załatwić... Teraz..., zaraz...
Złożyli koc i upchnęli go w pustym już, piknikowym koszyku. Złapał ją za rękę i szybkim krokiem ruszył w kierunku rysiowskiego ryneczku. Dopiero jak zatrzymali się przed kościołem Ula zrozumiała intencje Marka. On stanął na wprost niej i głęboko spojrzał jej w oczy.
- Kiedy zniknęłaś, nie umiałem się z tym pogodzić. Nie chciałem przyjąć do wiadomości, że mógłbym cię stracić. Nie chcę przeżywać tego po raz drugi. Chcę, żebyś zawsze już była przy mnie. Chcę, byś została moją żoną. Tylko z tobą chcę się zestarzeć i tylko z tobą pragnę mieć gromadkę uroczych dzieci. Chodźmy do kościoła ustalić datę naszego ślubu.
Spojrzała mu w oczy z miłością.
-W takim razie nie traćmy czasu. Chodźmy - złapała go za rękę i pociągnęła w stronę kościelnych wierzei.
Opuszczali ten święty przybytek szczęśliwi i uśmiechnięci. Za miesiąc będą już małżeństwem. Będą rodziną.

12 komentarzy:

  1. Super rozdział, kiedy następny?
    Czekam z ogromną niecierpliwością...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O bardzo dziękuję :)
      Następny rozdział będzie w sylwestrze :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. :o świetny !!!!!
    Obs ?:)
    www.madame-White.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta część wydaje się nie za bardzo dopracowana. Miałam wrażenie że oglądam mecz ping ponga, w którym każdy z bohaterów wygłasza wyłącznie proste, niezbyt skomplikowane i dość oczywiste kwestie tak, jakby odbijał piłeczkę. Aneta, to już 16 część i po takiej ilości rozdziałów wymaga się od autora tekstu co najmniej na miarę poprzedniej części.
    Nie rozumiem tego zaniżenia lotów. Napisanie tylu części opowiadania to nie lada wysiłek umysłowy i nie tak rzadkie bywa zmęczenie materiału.
    Ja podobnie jak Marek nie rozumiem postępowania Uli, jeśli chodzi o Maksa. Owszem Ula jest osobą szlachetną i potrafiącą wybaczać, ale w tym przypadku mogło się to naprawdę źle dla niej skończyć, bo facet jest opętany na jej punkcie. Nawet jeśli nie trafiłby za kratki, to bez wątpienia jego miejsce jest w psychiatryku, bo jest emocjonalnie rozchwiany i nie działa racjonalnie.

    Pozytywne jest zdecydowanie Marka odnośnie ślubu i to, że odbędzie się za miesiąc. To bardzo mało czasu na przygotowania, ale desperacja ich obojga jest tak wielka, że nie wątpię w to, że sobie poradzą. Czekam na kolejną część z nadzieją, że będzie o niebo lepsza stylistycznie niż ta.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć wspaniała jak zawsze. Pozostaje mi czekac na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O bardzo dziękuję :) Miło mi się robi jak czytam takie rzeczy.
      Kolejny rozdział będzie w czwartek :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Super rozdział, ile planujesz jeszcze napisać rozdziałów do tego opowiadania?
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. W czwartek pojawi się ostatni rozdział. Chce w tym roku skończyć to opowiadanie :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Ślub już za miesiąc. To bardzo mało czasu na przygotowania. Czy ta część jest naprawdę przedostatnią? Byłam pewna ,że ta historia jeszcze trochę potrwa. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta część jest przedostatnia. Nie planowałam już końca, ale wyszło inaczej. Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. bardzo fajnie piszesz, coraz rzadziej spotykam się z takimi postami

    http://zyciepiszehistoriee.blogspot.com/

    Pozdrawiam Zuzia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to czytać :)
      Weszłam na twojego i miałam przyjemność skomentowania tego, bo bardzo mnie to zaciekawiło.
      Pozdrawiam :)

      Usuń