I będę cię kochać do końca.
Był piękny, słoneczny czwartek. Uwielbiała swoją prace. Jako detektyw nie spędzała całego czasu za biurkiem. Nie lubiła
bezczynnie siedzieć na miejscu, gdy wiedziała, że mogła być komuś potrzebna.
Pracowała dzisiaj nad sprawą pana Marka Dobrzańskiego. Gdy wszedł do jej
gabinetu, jej serce zaczęło szybciej bić. Był taki przystojny, więc od razu
wiedziała, że jest zajęty. Do tego później dowiedziała się, że ma narzeczoną.
W życiu prywatnym miała problem ze znalezieniem sobie partnera. W życiu
zawodowym na chwilę mogła o tym zapomnieć i skupić się na czymś innym. Ale jak ma się takich klientów to trudno jej zapomnieć. Weszła na posterunek. Aby rozwiązać tę
sprawę, musiała poznać więcej szczegółów, dotyczące wypadku. Już
na samym początku wykluczyła, że przypadkowa osoba była porywaczem. Musiał być
to ktoś, kto miał wszystko dobrze zaplanowane. Zastanawiała się, dlaczego
dziewczyna została porwana w szpitalu, a nie podczas wypadku? Tą sprawą zajmował się sierżant Łukasz
Nowicki. Policjant bardzo jej
pomógł. Zdobyła kontakt do świadka wypadku pani Dagmary Kamińskiej. Zadzwoniła
do niej i umówiła się z nią na dziś w kawiarni o osiemnastej. Później wróciła do swojego gabinetu i zajęła się papierkową
robotą.
Już na nią czekała. Podeszła do nieznajomej, aby się upewnić czy dobrze trafiła.
-Czy pani Dagmara Kamińska?
-Tak.
-Dzień dobry. Mam na imię Julia Kowalik i jestem
detektywem.- Podała jej rękę- Wynajął mnie pan Marek Dobrzański.
-Miło mi panią poznać. O czym chciała pani ze mną porozmawiać?
*
W tym samym czasie Marek siedział za biurkiem w swoim
gabinecie. Nie mógł się skupić na niczym. Nawet nie zauważył, że jest już po
osiemnastej. Jego myśli wciąż krążyły wokół Ulki. Bardzo się o nią martwił. Nie miał z nią żadnych kontaktów, a od pani
detektyw nie miał żadnych wieści jak postępuje sprawa. Co chwilę spoglądał na wyświetlacz telefonu,
ale nic się na nim nie pojawiało. Nie mógł już dłużej wytrzymać tego czekania,
a upijać się znowu nie chciał. Jedynie,
co mógł zrobić to tylko czekać na nowe wieści. Patrzył się na jej zdjęcia w
komputerze. Kochanie, jak za tobą
tęsknie. Gdzie ty się teraz podziewasz?
*
Siedziała na łóżku i przeglądała gazety modowe. Na chwile oderwała swój wzrok od magazynów i
rozejrzała się po mieszkaniu. Każdy kąt przypominał jej o Marku. Tutaj
spędziła z nim najwspanialsze chwile w swoim życiu. Wiedziała, że stoi w
miejscu. Nie może wracać do przeszłości. Teraz jest teraźniejszość i powinna
się nad tym skupić. W jej mieszkaniu zawsze był porządek. Nigdy nie lubiła
bałaganu, więc wynajmowała, co tydzień sprzątaczkę. Z komody wyjęła aparat i
sfotografowała każdy pokój. Później
wyszła na zewnątrz i obeszła cały dom, aby znaleźć dobre światło. Gdy zdjęcia
były już gotowe przesłała je na swojego laptopa. Wyszukała jak najlepszą stronę
internetową związaną z sprzedażą mieszkań i znalazła "Otodom". Dała ogłoszenie i
najlepsze zdjęcia, które jej się spodobały. Miała nadzieje, że uda jej się jak
najszybciej sprzedać ten dom. Był ładny i zadbany, więc ze sprzedażą nie
powinno być problemu. Jej pierwszy krok
o zapomnieniu Marka wykonała doskonale. Teraz musi poszukać mieszkania, w
którym zamieszka już na zawsze. I tutaj pomyślała o Arturze. Z nim chciała
wiązać swoją dalszą przyszłość. Musiała z nim porozmawiać. Zadzwoniła po
taksówkę i po trzydziestu minutach stała naprzeciwko jego bloku. Wiedziała, że
zaszła już za daleko i nie może się już wycofać. Kocha go i nie może mu
pozwolić, żeby odszedł. Pospiesznym krokiem dotarła do drzwi. Miała szczęście,
że ktoś wychodził. Niepostrzeżona weszła po schodach na drugie piętro. Stanęła
przed drzwiami jego kawalerki. Przez chwile się wahała, ale jednak zapukała.
Nie miała już odwrotu. Miała nadzieje, że będzie w mieszkaniu i się nie myliła.
Otworzył jej drzwi. Był zdziwiony jej wizytą. Nie spodziewał jej się tutaj.
-Przepraszam, że tutaj przychodzę. Powinnam najpierw
zadzwonić i cię poinformować o mojej wizycie. Wiem, postąpiłam źle. Ale
musiałam cię jak najszybciej zobaczyć i z tobą porozmawiać. Będziemy na
korytarzu rozmawiać czy zaprosisz mnie do środka?
-Proszę wejdź.
Paulina była pod wrażeniem mieszkania. Bardzo jej się
podobało. Właśnie takiego mieszkania potrzebowała. Czegoś przytulnego, a
zarazem małego. Nie liczy się dla niej wielkość mieszkania. Chciała tylko być
szczęśliwa. Dała kurtkę Arturowi. Zaprosił ją do kuchni.
-Może herbaty lub kawy?
-Nie dziękuje. Może poproszę wody.- Zaschło jej w gardle.
Bała się jego reakcji na to, co zaraz usłyszy. Tak naprawdę bała się
odrzucenia. Już raz była skrzywdzona przez Marka i nie chciała spotkać tego
uczucia jeszcze raz. Podał jej wodę.
-O, czym chcesz ze mną porozmawiać?
- Trochę myślałam o naszym ostatnim spotkaniu. Odkąd Marek
mnie zostawił dla Uli nie umiałam zrozumieć, dlaczego? Przecież jak w każdym
związku ludzie kłócą się, a później godzą. Ale dopiero teraz zrozumiałam,
że nasz związek nie był oparty na miłości, ani na prawdzie. A żaden taki
związek nigdy nie przetrwa. Teraz to rozumiem. Trudno jest otworzyć serce na
kogoś nowego po utracie ukochanej nam osoby. Mimo, że Marek mnie okłamywał i
zdradzał i tak go kochałam.
-Przestać. Jak przyszłaś tutaj mówić o twojej miłości do
Marka to lepiej, abyś stąd poszła.
-Nie! Daj mi dokończyć. Nie przyszłam tutaj, aby rozmawiać o
Marku. Moim powodem tej wizyty było powiedzenie tobie, że cię kocham.- Upiła łyk
wody. Czekała na jego reakcje. Ale on nic nie umiał odpowiedzieć. Patrzył się
na nią i nie mógł uwierzyć w te słowa, które przed chwilą usłyszał. Czekał na
to od dawna, ale nie spodziewał się takiego obrotu tej sprawy.- Powiedź coś,
bo zaraz mi serce wyskoczy. – Uśmiechnęła się. Podszedł do niej jak najbliżej i
popatrzył jej w oczy.
-Ja też bardzo cię kocham.- Pocałował ją bardzo delikatnie i
namiętnie. Chciał, aby ten pocałunek zapamiętała do końca. To był ich pierwszy
i nie poprzestaną na tylko jednym. W tym momencie była najszczęśliwszą istotą na
świecie. Miała okazje ułożyć swoje życie od nowa i postanowiła nie zepsuć tego.
-Mam jeszcze dla ciebie jedną dobra wiadomość. Sprzedaje
dom, bo kojarzy mi się ze wspomnieniami. Czy nie miałbyś nic przeciwko jak bym z
tobą zamieszkała?
-Oczywiście, że się zgadzam. – Pocałował ją jeszcze raz.
Zrobili razem obiad, przy którym mile spędzili czas.
*
Nastał piątek. Julia bardzo źle się czuła, więc nie przyszła
do pracy. Do całego południa leżała w łóżku. Jednak coś nie dawało jej
spokoju. Po głowie ciągle krążyły jej myśli
związane z nową sprawą. Coś jej tu nie pasowało. Ta cała sprawa wydawała się
dla niej dziwna. Od Dagmary dowiedziała się, że w wypadku pomagał jej
tajemniczy mężczyzna. Nawet nie znała jego imienia. A teraz? Ani jego ani jej
nie można znaleźć. Nie mogła się zamartwiać już tą sprawą. Wstała z łóżka i się
ubrała. Wybrała się do szpitala na ul. Lwowskiej. Pani recepcjonistka
pokierowała ją do ordynatora. Miała nadzieje, że nareszcie dowie się, co tu
jest grane. Weszła do gabinetu i przywitała się z Michałem Wójcikiem. Od niego
dowiedziała się, że pacjentka wypisała się na własne życzenie i towarzyszący
jej partner miał na imię Maks. Ale coś jej tu dalej nie pasowała. Przypomniała
jej się rozmowa z policjantem i tam jak dobrze zapamiętała samochód Marka jadący sto piętnaście kilometrów na godzinę. Ula nie miała zapiętych pasów i dlatego znaleziono
ją na przedniej masce auta. Z takimi urazami nie mogła wypisać się z
szpitala. Powinna być pod obserwacją lekarza dwadzieścia cztery godziny. Podała
swoje argumentem Michałowi. Ordynator był zmieszany i nie wiedział, co
powiedzieć. Żeby dowiedzieć się prawdy postraszyła go policją i od razu
dowiedziała się wszystkiego. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Jeszcze nigdy w
swojej pracy nie spotkała się z przypadkiem łapówki. Gdy pomyślała, że tak
łatwo można przekupić lekarza łapówką, to ten lekarz nie powinien leczyć ludzi. Szybko
zadzwoniła na policję i wyjaśniła tę sprawę. Wiedziała, że Michałowi
nie powinno ujść na sucho zaniedbanie swoich obowiązków. Później Julia udała się do ochroniarza po nagrania. Mężczyzna
na początku nie chciał ich pokazać, ale po pokazaniu przez nią legitymacji zmienił
zdanie i pokazał to, co zarejestrowały kamery. Poprosiła o nagranie z daty
wypadku. Przejrzała nagranie i zauważyła Ulę z tajemniczym facetem
kręcącego się koło niej. Gdy ochroniarz nie patrzył zgrała to wszystko na pendrive i podziękowała za pomoc. Wychodząc z szpitala była z siebie bardzo
dumna. Była coraz bliżej do odgadnięcia sprawy, nad którą pracowała. Zadowolona zadzwoniła do swojego klienta i
umówiła się z nim u niego w pracy. Pierwszy raz miała przyjemność wejść do domu
mody. Zazwyczaj nie miała na takie rzeczy czasu. Damian zaprowadził ją do
gabinetu Marka. Widać było, że każdy się za nią oglądał. Jednak ona się tym
nie przejmowała. Zapukała i weszła do Marka. Opowiedziała mu wszystko, czego się
dowiedziała i pokazała mu nagranie. Marek od razu rozpoznał mężczyznę na nagraniu. Julia była zdziwiona
takim obrotem sprawy. Dziwiła się, że dobry kolega ze studiów może porwać
koledze narzeczoną i podawać się za niego. Dzięki jego danym mogła zdziałać
więcej. Marek jej podziękował, a ona wybrała się do biura, aby sprawdzić dane
Maksymiliana Darskiego. Zdobyła adres Maksa i wyruszyła do jego mieszkania.
Jednak tam nikogo nie zastała. Dzięki swoim metodom mogła włamać się do
mieszkania. Ale od razu było widać, że nikt tu nie mieszka. Była już późna pora,
więc wróciła do mieszkania.
Rano wstała bardzo wcześnie. Musiała pobiegać i trochę
pomyśleć. Świeże powietrze zawsze dobrze na nią działało. Później wróciła do mieszkania i wzięła szybki
prysznic. W firmie próbowała coś znaleźć o Maksie, ale dane były zatajone.
Zadzwoniła do Marka, aby poprosić go o numer Maksa. Wpadła na pomysł, aby
namierzyć go przez telefon. Udało jej się. Ale gdy przeczytała, gdzie on jest
teraz to ją zamurowało. Był w urzędzie stanu cywilnego. Czuła, że teraz czas
jest najważniejszy. Jak z procy wyleciała z biura i wsiadła do samochodu.
Poinformowała Marka o tym, gdzie namierzyła Maksa. On też z piskiem opon
wyruszył w poszukiwanie ukochanej.
*
Stała przed lustrem i nie mogła uwierzyć, że to właśnie robi.
Wychodzi za faceta, do którego nic nie czuje. Wierzy mu, że przed wypadkiem byli
parą. Dlaczego miałby kłamać? Ślub to jest najlepsze, co może zdarzyć się
kobiecie. Jednak ona czuła się jakby popełniała jakąś zbrodnie. Suknia ślubna
bardzo ładnie układała się na jej ciele. Nie była pewna czy dobrze robi. Wciąż w jej głowie brzmiały słowa Maksa, że zostanie jego żoną czy jej się to podoba
czy nie. Czy wcześniej też tak było?
Ta luka w jej pamięci była nieznośna. Tak bardzo chciała znać swoją przeszłość.
A nic nie pamiętała. Maks za dużo też jej nie powiedział. Najbardziej dziwiło
ją, że nie mają żadnych wspólnych zdjęć. Na początku myślała, że okłamuje ją. Ale skąd by miał moje rzeczy? Coś jej
w tej historyjce nie pasowało. Ale nie wiedziało, co. W tym samym czasie ktoś
zapukał do drzwi. Było to Kasia.
-Gotowa?
-Tak.- Miała okazje dowiedzieć się coś więcej od swojej
świadkowej, więc postanowiła ją trochę powypytywać. Miała nadzieje, że coś
nowego się dowie. Jednak się myliła. Kasia jej opowiedziała to samo, co Maks.-
Nie chce tego ślubu.
-Każdy boi się ślubu. W głębi serca go kochasz, ale musisz
sobie to przypomnieć. Chodź, chyba nie chcesz się spóźnić na własny ślub?
-Nie. No to chodźmy.- Wyszły z jej mieszkania i wsiadły do
auta Kasi. Droga zajęła im pięć minut. Już były pod stanem urzędu. Tak naprawdę
się nie denerwowała, tylko nie wierzyła, że właśnie to robi. Podeszła do Maksa
i usiadła koło niego. Nawet na nią nie popatrzył. Nie wiedziała, co się z nim
ostatnio stało. Od ich kłótni unikał ją i nie pozwolił jej nigdzie wychodzić.
Zgodziła się wyłącznie na ten ślub, żeby mieć spokój. Myślała, że ją pobije.
Nie chciała takiego życia, ale nie miała wyjścia. Oprócz nich byli też
świadkowie. Z tyłu były puste krzesła. Nie rozumiała tego, dlaczego nikogo nie
zapraszali. Coś jej tu nie pasowała, ale nie chciała nic mówić. Bała się, że
Maks może jej coś zrobić. Nie dopuszczał jej do niczego. Sam wybrał jej suknie,
obrączki. Urzędnik zaczął ceremonie. Ula
poniekąd go nie słuchała. Zastanawiała się nad tym, czy dobrze robi. Nadeszła
chwila, której najbardziej nie chciała.
- Proszę za mną powtarzać.
-Świadomy praw i obowiązków wynikające z założenia rodziny
uroczyście oświadczam, że wstępuje w związek małżeński z Urszulą Cieplak i
przyrzekam, że uczynnie wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe
i trwałe.
-Teraz pani młoda.
-Świadoma praw i obowiązków wynikające z założenia rodzi..- W
tym momencie nieoczekiwanie wpadł jakiś mężczyzna z kobietą na ceremonie. Ula nie wiedziała, co się dzieje, a Marek nie
mógł uwierzyć w to, co zobaczył. W jego
oczach można było zauważyć łzy.
Super!!! Czekam z niecierpliwością na kolejną część <3
OdpowiedzUsuńJak miło :) Dziękuję.
Usuńpozdrawiam ;)
Pani detektyw okazała się bardzo sprytną i operatywną osobą. Potrafi wiązać ze sobą fakty w logiczny sposób i wyciągać właściwe wnioski. Dzięki temu szybko odnalazła Ulę. Pytanie tylko, czy Ula zobaczywszy Marka coś sobie wreszcie przypomni. Dobrze by było, bo niewiele brakuje, żeby wypowiedziała do końca słowa przysięgi małżeńskiej.
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że jednak pamięć wróci, a Maks poniesie konsekwencje swoich czynów. Na mój gust powinien trafić za kratki, bo wykorzystał amnezję Uli, i właściwie dokonał porwania, a to czyn karalny. Bardzo jestem ciekawa, jak to rozwiążesz i jak do tego podejdziesz.
Rozdział naprawdę dobry. Pozdrawiam. :)
Chociaż, że pani detektyw jest młoda to umiała poradzić sobie z sprawą. Chciałam tu pokazać, że nie powinniśmy oceniać kogoś po wieku. Mam plan na ciąg dalszy, ale trzeba będzie trochę poczekać. Dziękuje za komentarz.
UsuńPozdrawiam. :)
Przerwać w takim momencie? Tak się nie robi. Czuję, że z nici z tego ślubu. Może Ula nie przypomni sobie od razu Marka, ale poczuje coś do niego i nie będzie dalej w stanie składać ślubowania.Jest jeszcze ta detektyw która może poświadczyć kim jest Marek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Musiałam jakoś zaciekawić. Ula po amnezji jest zupełnie inną osobą, jesteś pewna, że coś do niego poczuje? Pani detektyw nie skończyła jeszcze. Czeka ją trudne zadanie. A jakie? Dowiesz się w kolejnej części.
UsuńPozdrawiam :)
To się porobiło...Marek nie przeżyje tego widoku. To złamie mu serce. Facet płacze tylko w skrajnych momentach, ale to była właśnie ta chwila. Zbytnio utożsamiam się z Markiem...
OdpowiedzUsuńNie masz serca, aby przerwać w takim momencie :D
Pozdrawiam Andziok
Marek tyle cierpiał, że się aż upił. A teraz widzi swoją narzeczoną jak bierze ślub z innym. To łamie mu serce i w oczach pojawiają się zły. Mam serce ; D
UsuńDzięki za komentarz, pozdrawiam :)
Super część. Ula mimo wątpliwości chce zostać żona Maksa. Chociaż gdy by tak on nie naciskał z pewnością do tego by nie doszło. Marek pojawia się w ostatnim momencie. I nie dojdzie do zakończenia ceremonii. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMarek ma wyczucie czasu i w porę wszedł. Trudniej byłoby mu odzyskać Ulę po ślubie. A tak to chociaż może o nią walczyć.
UsuńDziękuje za komentarz i pozdrawiam :)
Trochę niepokoi mnie to, że pani detektyw wzdycha do naszego Mareczka. Niech sobie znajdzie inny obiekt westchnień, bo może niepotrzebnie namieszać :) Mam nadzieję, że Ula przypomni sobie wszystko i w końcu będą z Markiem szczęśliwi, mam również nadzieję, że do ślubu nie dojdzie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, UiM
Myślę,że każda kobieta obejrzałaby się za takim przystojnym facetem. Tutaj pani detektyw docenia swoją prace i nie wniknęłaby w romans ze swoim klientem. Ona taka nie jest. Wykonuje swoją prace i na tym się skupia. Ślub już został przerwany,a co się dalej stanie? Zobaczysz w następnej części. Dziękuje za komentarz.
UsuńPozdrawiam :)