Życie jest niesprawiedliwe.
Dobiegł do niej. Nie chciał ruszać jej ciała, aby nie
pogorszyć stanu zdrowia. Dagmara była przypadkowym świadkiem tego zdarzenia i postanowiła pomóc Maksowi, jako pielęgniarka
wiedziała co trzeba zrobić. Podbiegła do niego.
-Spokojnie, uratujemy wszystkich. Zadzwoń na pogotowie i policje. Ja zajmę się poszkodowanymi.
– Wiedziała, że spokój i opanowanie w tym momencie jest najważniejsze. Maks
posłusznie wykonał polecenie kobiety i odszedł, aby zadzwonić.
-Chciałem zgłosić wypadek samochodowy na ulicy Lwowskie 14
przy sygnalizacji świetlnej. Był to wypadek drogowy, dwa samochody
zderzyły się. Trzeci wjechał w rów. Jeden samochód się pali. Poszkodowani nie
przytomni. Proszę o szybki przyjazd. -Nawet nie zwracał uwagi czy ktoś w
komórce odpowiedział. Później zadzwonił na policję, gdy skończył rozmowę,
szybko się rozłączył i pobiegł do Uli.
-I co z nią?
-Jest nieprzytomna, ale czuję puls. Na szczęście szkło nie
wbiło się w głowę. Ma całą twarz pokrwawioną i boje się, czy nie ma obrażeń
wewnętrznych. Jednak na takie wnioski musimy poczekać na przyjazd karetki. Mężczyzna za kierownicą też jest nie przytomny.
Jego tętno jest stabilne. Miał tylko rozciętą głowę. Nie zauważyłam żadnych innych obrażeń. Nie było konieczne
poruszanie poszkodowanego, więc nie wyciągałam go z auta. Jakbyś mógł to ustaw trójkąt
ostrzegawczy i zablokuj koła, a ja sprawdzę co z resztą.
-Dobrze.
Pobiegła do samochodu, które wpadło do rowu. Tam już był
gorszy stan zdrowia poszkodowanego . Nie chciała pogorszyć jego stanu, więc nie
wyciągała go z samochodu, bo nie miała kołnierzu unieruchamiającego. Mężczyzna mógł
mieć uszkodzony kręgosłup.
W tym samym momencie:
Chciał jak najszybciej dojechać na miejsce zdarzenia. Zawsze
jak dostaje wezwanie na miejsce i musi pomóż poszkodowanemu to jak najszybciej
chce dotrzeć na wyznaczone miejsce. W tym przypadku było tak samo. Szymon bardzo lubił swoją pracę. Czas w jego
życiu prywatnym i zawodowym odgrywał bardzo ważną rolę. Gdy uratuje komuś życie
to dla niego jest wielką satysfakcją. Sam ma żonę i dzieci. Gdyby w tym
przypadku im coś się stało to chciałby, aby karetka jak najszybciej
dojechała. Życie było dla niego
najważniejsze . Dlatego bardzo cenił swoją pracę. Na miejsce wypadku dojechali
jak najszybciej.
Na miejscu wypadku kobieta o imieniu Dagmara zawołała
ratownika, że potrzebuje pomocy. Powiedziała o urazach. Ratownicy założyli mu
na szyje kołnierz unieruchamiający i wyciągnęli z samochodu. Kierowca
samochodu, który płonął umarł na miejscu. Poszkodowani zostali przewiezienie do
szpitala. Tak Maks zakręcił kierowcę, aby Ula dotarła do innego szpitala
co Marek. Udało mu się. Czekał z niecierpliwością na korytarzu. Chciał wiedzieć
co z jego Ulą. Każda minuta wydawała mu się jakby upływała godzina. W końcu
wyszedł lekarz:
-Pan ?
- Maksymilian. Czy wiadomo coś o stanie Uli?
-A pan jest?
-Narzeczonym. Proszę mi powiedzieć w jakim jest stanie.
-Stan jest stabilny. Na razie pacjentka śpi, ale powinna się
przebudzić. Na szczęście nie ma żadnych urażeń wewnętrznych.
-Czy mogę do niej wejść?
-Proszę za mną. – Lekarz zaprowadził narzeczonego do
pacjentki. Zostawił ich samych. Maks siadł obok niej na łóżku i wziął dziewczyny
dłoń w swoją. Gdy upłynęło już pół
godziny Ula obudziła się. Maks poczuł drgniecie ręki. Powoli otworzyła oczy.
Maks szybko cofnął swoją dłoń.
-Gdzie ja jestem ?
-W szpitalu. Miałaś wypadek samochodowy. Jak się czujesz?
-Głowa mnie boli. Czy my się znamy ?
-Nie pamiętasz mnie?- Ula pokiwała głową przecząco. – Czy pamiętasz cokolwiek
przed wypadkiem ?
-Nie. Jak mam na imię?
-Ula. Jestem twoim narzeczonym. Poczekaj wezwę doktora.- Doktor przyszedł i
uspokoił mężczyznę. Tłumaczył, że to normalne objawy po wypadku. Chcieli zrobić
jeszcze kilka dodatkowych badani, ale Maks się nie zgodził. Lekarz wytłumaczył
mu, że pacjentka jedynie może poprosić o wypis, nie on decyduje o takich
sprawach. Wrócił do swojej ukochanej.
- Ula jak się czujesz?
-Dobrze.
-Chciałem ci pokazać jak wyglądało nasze życie przed
wypadkiem. Czy zgadzasz się na to?
-Tak.
-Tylko potrzebna mi jest twoja zgoda i musiałabyś się
wypisać ze szpitala.
-Ok. To ja pójdę do doktora.
-Dobrze. To ja przywiozę ci twoje rzeczy i możemy wyruszać-
pocałował ją w policzek i wyszedł.
Maks pojechał po swoje rzeczy do mieszkanie. Nie mógł jej
zawieść do swojego mieszkanie, bo Marek szybko mógłby odkryć co on kombinuje. W
pośpiechu wziął najważniejsze rzeczy i wyruszył na zakupy. Musiał kupić rzeczy
Uli, żeby nie domyśliła się, że coś tutaj nie gra. Najpierw zabrał się za
ciuchy. Kupił jej kilka modnych bluzek, spodni i dwie sukienki. Jakieś buty
letnie i chemiczne rzeczy jak szczoteczka , kosmetyki. Po godzinie zakupów
wrócił do szpitala. Ula czekała na niego. Wzięła kilka wygodnych rzeczy i się
przebrała. Lekarz nie był zadowolony z takiej decyzji, ale nie miał
nic do powiedzenia. Wsiedli do samochodu i wyruszyli za miasto do domu .
Marek odzyskał przytomność w szpitalu, gdy Ula wyjechała
z miasta. Miał obwinięty w bandaż wokoło głowy. Nad nim stał lekarz.
-Jak pan się czuje?
-Dobrze, tylko głowa mnie trochę boli.
-Ma pan niewielki potłuczenia i rozcięcie na głowie, ale
prawdopodobnie nic nie groźnego. Musimy jeszcze zrobić tomografie głowy, aby
wykluczyć inne zagrożenia.
- W jakim stanie jest Ula?
-Jaka Ula?
- Moja narzeczona, była ze mną w samochodzie. Czy z nią
wszystko w porządku?
-Pani narzeczona musiała być przewieziona do innego
szpitalu. Rodzice na korytarzu czekają, zawołam ich.-
Lekarz wyszedł z sali, a Marek był bardzo zdenerwowany. Nic
nie wiedział o stanie Uli, tak bardzo się bał, że coś z nią jest nie tak. Jak najszybciej chciał być koło
niej. Musiał poprosić lekarza o wypis. Nie umiał leżeć tak bez czynnie, nie
wiedząc co dzieje się z Ulą. Do sali weszli rodzice.
-Cześć synku. Jak się czujesz?- podeszła Helena i przytulił
Marka. Krzysztof stał obok.
-Wszystko dobrze. Mogę mieć do was prośbę?
-Tak, kochanie. Oczywiście, mów.
-Możecie zadzwonić do wszystkich szpitali w Warszawie i
zapytać się czy nie przywieźli dziewczyny po wypadku o imieniu Ula Cieplak. Bo
nie trafiła do tego szpitala i bardzo martwię się o jej stan.
-Dobrze. To ja wyjdę i zadzwonię- Krzysztof wyszedł i oprosił
lekarza o numery wszystkich szpitali. To co się dowiedział, wstrząsnęło nim.
Helena próbowała przekonać Marka o tym, że Ula nie jest
dobrą partią dla niego, lecz on był nie ugięty. Nie chciał słuchać swojej mamy.
Ich rozmowę przerwał Krzysztof.
-Ula była w szpitalu na Lwowskiej.
-Jak to była? Co się stało?- Marek się bał, że coś
niedobrego jej się stało.
-Wypisała się na własne życzenie. Lekarz jeszcze mówił, że
jej narzeczony o to poprosił.
-Co?- Marek nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
Zaleciało mi tu opowiadaniem Justyny. Tam była praktycznie taka sama sytuacja tzn. Ulka wylądowała w szpitalu, straciła pamięć i pojawił się niejaki Olaf, który też podał się za jej partnera i ona mu ślepo uwierzyła we wszystko. Mam nadzieję że dalsze losy bohaterów u ciebie będą inne niż u niej tzn. że Ulka nie będzie tkwiła w związku z Maksem tylko albo szybko odzyska pamięć albo będzie miała maksimum ostrożności w kontaktach z nim i nie będzie ślepo wierzyć we wszystko co jej mówi. Poza tym maks chyba jednak nie jest taki sprytny jak mu się wydaje bo raz, że Ulka może szybko odzyskać pamięć (bo amnezja może się okazać chwilowa na skutek szoku), a dwa może zacząć coś podejrzewać bo nie będzie nigdzie żadnych ich zdjęć ani nic takiego. I tylko jedno ale mianowicie jaki lekarz wypuściłby ją po kilku godzinach od wypadku do domu beż zatrzymania jej na min.24 godziny na obserwacji zwłaszcza że była nie przytomna. nie ma takiej opcji, a tym bardziej nie zgodziłby się na jej wypis na własne żądanie bo jest za duże ryzyko że coś mogłoby się w tym czasie stać. Także radziłabym to zmienić a następnym razem sprawdzić fakty zanim coś napiszesz.
OdpowiedzUsuńNie wiem o które Ci opowiadanie chodzi, bo go na pewno nie czytałam. Wypadek i to zdarzenie po to był mój pomysł wraz z koleżanką. Czasami coś mi podpowie o czym mogę dalej napisać. Próbuje nie ściągać z innych blogów, tylko wymyślić coś swojego. Dzięki temu rozwijam swoją wyobraźnię i poprawiam swoje słownictwo. Pamiętam mój początek tutaj. Pierwszy rozdział miał tyle błędów. Teraz ich mniej popełniam, ale zawsze jakieś są. Wracając do twoje komentarza. Ula ma amnezje i nic nie pamięta. Jej zachowanie się zmieni. Nie będzie taka sama jak wcześniej. Ta wesoła, mądra dziewczyna z Rysiowa na razie zniknęła. Maks ją zmieni. Twoim zdaniem Maks nie jest sprytny, ale tak namiesza w życiu Uli, że ona mu w wszystko uwierzy. To jest opowiadanie. Nie opisuje ci fakty z życia codziennego. Przyznam się szczerze, że ten rozdział był najtrudniejszy dla mnie. Nie znam się na szpitalach i jakie tam panują reguły. Musiałam zrobić tak, aby Maks przechytrzył Marka. O to mi chodziło. Może minęłam się tu z rzeczywistością. To jest fakt.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i dziękuję za komentarz ;)
Jest sporo opowiadań, których autorki wykorzystywały motyw wypadku i zaniku pamięci, więc nie doszukiwałabym się tu analogii do opowiadania Justyny. Zresztą każda z autorek przedstawia przebieg zdarzeń po swojemu i za każdym razem przebiega to nieco inaczej.
OdpowiedzUsuńTa część mogłaby być naprawdę dobra, bo błędów poza drobnymi literówkami faktycznie niewiele. Nie z przymiotnikami piszemy razem, więc nie "nie przytomna", ale nieprzytomna. Jednak pisząc rozdział nie zadbałaś o szczegóły i niezbędne informacje dotyczące wypadku i procedury postępowania podczas niego i po nim w szpitalu.
Trochę mnie zaskoczył ten rów. Skąd rów w centrum wielkiego miasta i na światłach? Trochę to nielogiczne.
Dziwne jest też to, że świadek wypadku wpływa na kierowcę i każe mu wieźć poszkodowaną do innego szpitala. Zazwyczaj karetka wiezie do najbliższego, który w tym momencie ma dyżur. Tu chodzi o czas i ratowanie życia i żaden kierowca nie będzie się zgadzał na taką jazdę po mieście, bo ma tego świadomość, podobnie jak ma świadomość, że gdyby poszło coś nie tak i pacjentka by zmarła, to on będzie ciągany po sądach, a nie ktoś, kto go namówił na jazdę do innego szpitala. Sytuacja zupełnie nieprawdopodobna i mocno naciągana.
Muszę się też zgodzić z pierwszym komentarzem. Ona po takim wypadku może mieć wszystko: uraz głowy, wstrząs mózgu, wstrząśnienie mózgu, lub obrażenia wewnętrzne. Żaden lekarz w takim wypadku nie wyrazi zgody na wyjście pacjenta na własne żądanie bez kompleksowej diagnostyki. Po niej, jeśli nie znajdą nic, co zagraża życiu pacjentki, może ona wyjść na własne żądanie.
Tak, czy owak Marek ma poważny problem, bo nie wie, dlaczego zawieziono ją gdzie indziej, dlaczego wypisała się na własne żądanie, dlaczego twierdzą, że był przy niej narzeczony i przede wszystkim, gdzie ona teraz jest.
Pozdrawiam. :)
Nie czytałam tego tekstu Justyny, o którym jest mowa. Ale wiem o co w nim chodzi, bo miałam przyjemność pisania z nią i w skrócie opisała mi to. Zgadzam się z tobą. Przedstawiałam swój przebieg zdarzenia. Sama to pisałam i mogę się przyznać, że nie łatwo było go stworzyć.
UsuńPróbuje nie popełniać błędów i czytać kilka razy tekst, ale nie zawsze da się wyłapać wszystkich błędów. Miałam plan na ciąg dalszy, ale przytrafiły mi się kilka komplikacji, w którym musiałam dużo pozmieniać. Może dlatego to wydaje się nieprawdopodobne, ale gdybym tego nie zmieniła to musiałam zmienić ciąg dalszy, a tego nie chciałam robić. Nie będę wymieniać wszystkiego, co powinno być inaczej. Postaram się, żeby kolejny rozdział będzie lepszy.
Pozdrawiam ;)
Mam nadzieję, że ta rozłąka nie będzie ciągła się miesiącami.Wielkiej miłości się nie zapomina i wydaje mi się , że Uli będzie brakowało czegoś przy tym palancie Maksie i doszukiwać się będzie tego czegoś. Przypuszczam, że teraz wkroczy Helena i Paulina niestety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Rozłąka będzie trochę trwać, ale nie będę tego rozpisywać na np dziesięć rozdziałów. Ula po wypadku będzie inna. Paulina nie będzie miała czasu, aby ingerować w życie Marka.
Usuńpozdrawiam :)
Rozdział ciekawy. Mimo ,że ula postąpiła bardzo nierozsądnie wypisując się ze szpitala tak szybko. Również lekarz okazał się nieodpowiedzialny ale to fikcja literacka i wszystko ma prawo się zdarzyć i mieć miejsce. Mam nadzieję ,że w następnym rozdziałach zaciekawisz i zakończenie będzie zaskakujące. Życzę wytrwałości w dalszym tworzeniu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJuż pracuje nad następnym rozdziałem. Jak dla mnie zapowiada się bardzo ciekawie. Dziękuje z całego serca
UsuńPozdrawiam :)
Rozdział całkiem niezły mimo tych kilku nieścisłości, które wymieniły osoby w komentarzach powyżej. Ja ze swej strony dodam tylko tyle, że max nie wykazał się zbyt dużym sprytem z tego względu, że nie wziął pod uwagę tego, że Ulka nie jest anonimowa osoba tylko jest znana ( prezes f&d i dziewczyna Marka) i to nie tylko w Warszawie ale w Polsce tez (a i pewnie za granica skoro Max zobaczył jej zdjęcie w prasie właśnie tam), a co za tym idzie jak Marek i jej rodzina zaczną jej szukać przy pomocy telewizji, radia i prasy ( a na pewno tak będzie bo Marek nie odpuści a kto wie czy nie oskarży go o porwanie) to nie ma szans że ktoś nie poza jej albo Maksa (bo przecież jakies zakupy spożywcze robić musi) a nie zamknie Uli w czterech ścianach zdala od telewizora, radia i gazet bo w końcu by się zorientowała że coś jest nie tak.
OdpowiedzUsuńPozatym skąd on nagle ma dom skoro mieszkał na stałe za granica, a w Polsce wynajmował dom. Przecież nie kupił go w czasie gdy Ulka była w szpitalu bo nie zdążyłby z formalnościami, a opcja że po rodzicach tez odpada bo szybko by ten dom sprawdzono.
A najważniejsze to mam nadzieję, że nie wpakujesz Ulki z nim do łóżka ( w sensie seksu) i że Ulka mimo amnezji będzie miała jakiś instynkt, szósty zmysł który skutecznie będzie ją hamował, powstrzymywał przed pójściem z Maksem do łóżka, który będzie jej włączał w głowie alarm że nie powinna tego robić.
Swoją droga to nie wiem z czego Maks się cieszy, skoro tak naprawdę nie ma obok Ulki tylko jakiś twór Ulopodony, będący skutkiem jej amnezji. Tak więc jakby nie patrzył cały czas Marek jest górą. Jula
Zapraszam na kolejne rozdziały. Dowiesz się jaki mam plan na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam miło.